Menu
14 grudnia 2013

Ludzie Hussars: Marek Biesiada

Postanowiliśmy powrócić do cyklu artykułów o Ludziach Hussars. Wciąż mamy do przedstawienia postacie, które są z klubem od samego początku. Jedną z takich osób, jest nasz wieloletni wiceprezes – Marek Biesiada.

Od początku wiadomo było, że pochodzący z zachodnipomorskiego Mielęcina młody chłopak będzie na swój sposób wyjątkowy.

 

 

Już od najmłodszych lat cechowała go staranność , upór oraz dbałość o detale, której pozazdrościć mogą producenci zegarków szwajcarskich. Przykładem niech będzie rozpoczęcie przygody Marka z bieganiem. Niesprawiedliwie oceniony na ocenę niedostateczną w biegach postanowił odkuć się wuefiście. Po dziś dzień z powodzeniem bierze udział wielu biegach długodystansowych (włączając w to maraton) i „nabija” swój licznik o dziesiątki kilometrów miesięcznie.

 

 

Bieganie, rower, piłka nożna, pływanie i gdzieś tam między nimi, nie zawsze na pierwszym miejscu – lacrosse. Marek, jak większość zawodników i zawodniczek poznańskiego klubu, interesował się sportem  już wcześniej. Przez niektórych widywany na Allianz Arena, boiskach do krykieta czy na czerwonym dywanie.

 

Mimo że nie był w grupie studenckiej, która założyła poznański klub lacrosse, bardzo szybko do niego dołączył, dlatego możemy uważać go za jedną z niewielu osób, które są w klubie od początku. Niedawno Marek obchodził kolejną rocznicę kupienia swojego pierwszego (damskiego) kija do lacrosse co miało miejsce w listopadzie 2007 roku.Warto podkreślić, że kij ten znalazł na polskim serwisie aukcyjnym, co jest o tyle dziwne, że w tamtym czasie niewiele osób w naszym kraju wiedziało o istnieniu lacrosse.

 

 

Od samego początku obecny na treningach i obozach, które bardzo często sam organizował w swoich rodzinnych stronach. Każdy w klubie jeśli nie był osobiście, to słyszał mniej lub więcej o słynnym pałacu, w którym latem odbywał się Dzień Energetyka, czyli spływ kajakowy zawsze równie wartką rzeką Drawą, zimą przebierane imprezy sylwestrowe, a jesienią i wiosną obozy lacrossowe – męskiej i żeńskiej sekcji. Pamiętamy poszukiwania dzików w lesie, silosy, gołębnik, słynną grochówkę, nocne zapasy czy pilnującego ciepła w kominku jenota Pinia.

 

To właśnie Głodas, jak po pamiętnej historii z Małym Głodem nazywamy Marka,uparcie próbował rozprzrestrzenić inofrmacje o istnieniu w Polsce nowego sportu oraz o poznańskiej drużynie lacrosse, logując się i udzielając na forach między innymi działkowców, starych zegarków, biegaczy, Legii, Polonii, czy Dyskoboii. Identyfikował się z klubem już od samego początku, kiedy to jadąc na pamiętny pierwszy mecz z Kosynierami, wyszywał własnoręcznie naszywkę z logiem poznańskiej drużyny. Naszywka ta i poźniej kolejne związane z lacrosse wędrowały po różnych ubraniach Marka w zależności od okazji czy pory roku. Dlatego nieobcy jest nam widok Marka z igłą i nitką gdzieś w pociągu na uboczu, szykującego swój strój na kolejny mecz.

Podczas niemal każdego meczu w Poznaniu z trybun da się usłyszeć okrzyki na cześć wiceprezesa: "Marek Biesiada - mucha nie siada!" 

Wróć do aktualności

PATRONI MEDIALNI

PARTNERZY KLUBU