Menu
10 maja 2011

PLL: Kosy w górze, gorzki smak Mistrzostwa

W ostatniej kolejce PLL, Mistrzowie Polski Poznań Hussars przegrali po dramatycznym meczu na wyjeździe z Wicemistrzami Kosynierami Wrocław. Husaria jeszcze nigdy nie wygrała na Dolnym Śląsku.

 

Mecz miał miejsce 7 maja 2011 roku na stadionie „Oławka” przy Niskich Łąkach 8. Spotkanie pomiędzy mistrzami a wicemistrzami kraju w kontekście końcowego układu tabeli był grą o przysłowiową pietruszkę. Jednak zarówno jedni jak i drudzy nie zamierzali przejść obok meczu. Wrocławianie walczyli o odzyskanie honoru, Poznaniacy chcieli zdobyć po raz pierwszy w historii miasto nad Odrą.  Spora grupa kibiców, która ruszyła za swoimi ulubieńcami miała dodać skrzydeł Husarii.

 

 

Mecz sędziowany przez arbitrów z Warszawy rozpoczął się punktualnie o godzinie 14.00. Pierwsze minuty minęły pod znakiem ataków pozycyjnych obu ekip. Lody przełamał Jacek Litmanowski oddając strzał z bliskiej odległości. Drugie trafienie dorzucił Jakub Totoń. Goście odpowiedzieli za sprawą Jędrzeja Bagińskiego. Po pierwszej kwarcie Hussars przegrywają 1:2.

 

 

Po gwizdku sędziego Hussars ruszyli z animuszem na przeciwników. Swoją firmową akcję przeprowadził Krystian Komar. Wbiegając w gąszcz zawodników oddał niesygnalizowany strzał i zaskoczył Mateusza Rydzaka. W ślady swojego reprezentacyjnego kolegi poszedł Marcin Dobski. Popularny „Jachu” wysoko wyciągnął swojego obrońcę, po czym minął go i wyprowadził Hussars na prowadzenie.

Odpowiedź kosynierów nadeszła pod koniec kwarty. Nieopodal bramki strzeżonej przez Jerrego Winiarka trwała walka o groundball’a. Podczas powstałego „młyna” najsprytniej zachował się Marcin Janiszewski. Można by rzec, że jako jedyny był zainteresowany piłką a nie blokowaniem przeciwników. Leżący na ziemi kauczuk „wepchnął” do bramki, doprowadzając do wyrównania.

 

 

Mecz był bardzo dobrym widowiskiem, które z zaciekawieniem oglądała spora grupa kibiców z Wrocławia i Poznania. Walka toczyła się nie tylko na boisku. Na trybunach na przyśpiewki walczyły ze sobą panie z Hussars Ladies oraz Kosynierki Wrocław.

 

 

Zawody były toczone w zawrotnym tempie, jak przystało na „najszybszą grę drużynową na dwóch nogach”. Bramkę dla gospodarzy zdobył Tomasz Kędzia, na którą odpowiedział Paweł Hamrol. Cios za cios – tak można najkrócej scharakteryzować spotkanie.

Gdy upłynął regulaminowy czas gry, na tablicy wyników widniał remis 5:5. Pierwszy raz w historii PLL rozegrana została dogrywka, dwie połowy po 5 minut. Doliczony czas gry lepiej rozpoczęli Hussars. Jędrzej Bagiński po podaniu Pawła Hamrola wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Kolejne minuty okazały się być tragiczne w skutkach dla gości. Wiatru w żagle nabrali gospodarze, którzy już do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, wynikiem czego były 3 trafienia. Husaria nie potrafiła już się podnieść i mecz zakończył się przegraną 6:8. Była to jedyna porażka Poznaniaków w PLL.

 

 

Kosynierzy odzyskali honor, Husaria nie zajęła „Twierdzy Wrocław”. Zdobyte na kolejkę przed końcem rozgrywek Mistrzostwo nie smakowało już tak dobrze.

„Dziś się nie udało. Popełniliśmy za dużo prostych błędów i daliśmy więcej grać piłką Kosynierom. Wyjeżdżamy mimo to zadowoleni z pierwszego miejsca w lidze – po meczu stwierdził Prezes klubu, Jędrzej Bagiński - Dziś przyjechaliśmy z grupą kibiców. Nie chcieliśmy być samotni, bo we Wrocławiu zawsze gra się trudno i wsparcie z trybun jest potrzebne.” 

Wielkie brawa należą się wszystkim tym, którzy wspierali nas przez cały sezon. Dziękujemy rywalom za mecz na wysokim poziomie, sędziom za trzymanie pieczy nad meczem, oraz w największym stopniu kibicom, którzy przyjechali razem z nami i dodawali skrzydeł.

 

Keep Laxing!

Wróć do aktualności

PATRONI MEDIALNI

PARTNERZY KLUBU